Witam zaległości porobiło mi się, że ho ho :) nawet nie wiem od czego zacząć.
Pierwsza sprawa to chciałabym polecić coś dla dzieciaczków do czytania na dobranoc. Ostatnio po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii zamówiłam książeczkę pt. :
"Basia Wielka księga" autor Zofia Stanecka i powiem szczerze, że nie zawiodłam się tzn. i ja i moje dzieci.
Książeczka w formacie 21x25 cm fajna poręczna oprawa było napisane ,że miękka ale jest troszkę usztywniana liczy sobie 160 stron duże litery fajnie się czyta i oczywiście ilustrowana.
Podzielona jest na 4 pory roku a każda z pór roku ma swoje 7 krótkich opowiadań.
Na początku książeczki jest przedstawiona Basia i jej rodzina a w każdym z opowiadań Basia przeżywa przeróżne krótkie historyjki, znajduje się w różnych sytuacjach aczkolwiek nie jest to fantastyka tylko historie z życia wzięte czasem poważne, śmieszne ale również pouczające.
Basia jest odskocznią od tandetnych i koszmarnych ówczesnych bajek (a takich nie brakuje), które niczego sensownego nie wnoszą w życie dzieci a nawet powiedziałabym zaburzają normalne relacje które my jako rodzice próbujemy budować.
Problemy w naszym życiu wynikają z naturalnej kolei rzeczy nie unikniemy ich chcąc nie chcąc musimy się z nimi zmierzyć jest pokazane jak Basia i jej rodzina daje sobie radę własnie z taką codziennością są problemy czasem kłótnie, złe sny ale również radość, poznawanie nowych rzeczy, wspólne spacery, wycieczki, dogadywanie się z rodzeństwem.
Uważam, że i maluchy i rodzice mogą z tych relacji normalnej -przeciętnej można by tak stwierdzić rodzinki wiele się nauczyć, przede wszystkim jest prosta i zrozumiała już dla 2,5 letnich maluchów.
Moja Zosieńka już nie jednokrotnie wołała "mamusia poczytaj mi o Basi" a dziś np. usłyszałam "Mamo gdzie jest moja Basia" i jak np. Basia ma misia Zdzisia to moja Zosia ma misia Krzysia :) "czyż to nie urocze" jak powiedział jej starszy brat, który też lubi słuchać Basię do poduszki.
Jedyny mały minusik dla mnie to słowo "głupi" które staram się pomijać lub zamieniać na inne a zdarzało się takowe np. "mój rower jest głupi" gdzie zamieniłam na "brzydki" po tym jak zauważyłam że Zosieńka łyka takie słówka jak młody pelikan :)) gdzie starszy syn już rozumie znaczenie i wie,że nie podoba mi się używanie takich słów ona wręcz przeciwnie.
Choć zdaję sobie sprawę, że już nie długo dziecko będzie miało kontakt z gorszymi słowami wiemy jak jest w przedszkolach czy szkole ale im starsze dziecko tym więcej będzie można mu wytłumaczyć.
Najlepiej utkwił synkowi i rozbawił go tekst z rozdziału Basia i zły sen:
"Basia siedziała przy łóżeczku Franka i opowiadała mu bajkę na dobranoc.
Dawno, dawno temu żył sobie smok-mówiła. Był ogromny czarny i zły.
Miał wielgaśne błoniaste skrzydła i długie ostre zębiska. Tymi zębiskami...
-Basiu! zawołała mam zza ściany. Czy ja dobrze słyszę, że opowiadasz Frankowi jakieś okropieństwa? Przestań bo będzie miał złe sny! Basia skrzywiła się.
To było naprawdę irytujące, że mama zawsze wszystko słyszała, nawet jeśli jeszcze przed chwilą znajdowała się na drugim końcu mieszkania!
- pożerał królewny-dokończyła szeptem.
-Mok? -upewnił się Franek. -Am, am? Basia skineła głową." :)
I własnie to ostatnie zdane tak rozśmieszyło moje dzieci,że syn potem niejednokrotnie go cytował i mieliśmy ubaw wszyscy :)
Podsumowując Basie oceniam na 5 i polecam dla najmłodszych.
Druga sprawa to, że o mały włos przegapiłabym wygraną u Basi -
szepty serca ale myślę, że zdążyłam ostatnim ślizgiem podać adresik :) a oto niespodzianka która do mnie przyszła :) dziękuję.
Następny post musi być wielkanocny bo z tym też jestem do tyłu :) Pozdrawiam
P.S. Może Wy macie jakieś propozycje literatury dziecięcej?